Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

się i szukasz w wyobraźni różnych wykrętów dla odparcia żądań, którym zadość uczynić nie możesz. Kończy się na tém, że nie jesteś pewna, czy będziesz tego dnia jadła obiad.
Postanawiasz sprzedać ostatnią parę koni, któréj nie masz czém pożywić, a służących przepraszasz, że teraz jeszcze zapłacić im nie możesz, krztusząc się znowu każdym wymawianym wyrazem. Nie skończyłaś jeszcze toalety, gdy ci przynoszą kilka rachunków, nadesłanych przez wierzycieli, i parę pozwów urzędowych...
Stan taki nazywa się bogatą nędzą, bogatą dlatego, że trzymają się jéj jeszcze gdzie niegdzie pozłacane łachmany dawnego bogactwa, a w gruncie ze wszystkich nędz najdolegliwszą.
W takim stanie pogrążone byłyśmy z matką moją przez całą jesień, która, długa i pochmurna, ciągnęła się nieskończenie po moim do jéj domu powrocie.
Wielka jednak między jéj a mojém położeniem zachodziła różnica. Ja cierpiałam tylko za nią; ona za mnie i za siebie. Ja ufałam w przyszłość i z niecierpliwością oczekiwałam stanowczego przesilenia, któreby zakończyło przykry stan wyczekiwania i tymczasowości; ją coraz sroższa ogarniała trwoga.
Dla mnie celem marzeń i pragnień był skromny pokoik, gdzie choćby na jakiém poddaszu miejskiém najęty, ale wolny od codziennych napaści i upoko-