po któréj bardzo mała została mu sumka, parę razy przyjeżdżał w te strony, tak tajemnie, że, choć wszyscy o tém mówili, nikt go jednak nie widział, oprócz... oprócz podobno Rozalii, która wówczas mieszkała jeszcze w domu swoich rodziców. Utrzymują nawet niektórzy, iż ostatecznie przyrzekli sobie, że się pobiorą, ale nie prędzéj, jak wtedy, gdy Rozalia otrzyma spadek po pani Hortensyi, albo pan Agenor zdobędzie sobie dostateczne środki utrzymania.
— Ależ twój brat, Emilko — rzekłam — ogromnie jest teraz bogaty i dąży ciągle do powiększenia swego majątku...
Emilka pochwyciła mię za ręce i przerwała z żywością:
— Nie mów o tém, Wacławo, bo to bardzo smutny dla mnie przedmiot rozmowy. Wiem, że matka twoja doświadcza z powodu Henryka mnóztwa przykrości, i że przemocą nieledwie pragnie on nabyć jéj dobra... Słyszałam o tém i pojmujesz, jak mię to boli. Nie myśl jednak, aby i pana Agenora majątek został nabyty przez mego brata w podobny sposób kupił go on za sumę, którą wziął w posagu, żeniąc się z Zosią.
— Z którą się dla miłości tego posagu ożenił — wymówiłam z goryczą, nad którą zapanować nie mogłam.
Emilka spochmurniała, pochyliła głowę, a w oczach jéj znowu stanęły łzy.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.