Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak — pomyślałam — człowiek ten dobrze zna się na uczuciach ludzkich, i z tą myślą szczerze uścisnęłam dłoń jego, ujrzawszy w nim prawdziwego mego przyjaciela.
— Bądź pani dobréj myśli — mówił pan Rudolf — z każdego kroku twego widzę, że nie brak ci mocy i odwagi; otóż nie trać ich nigdy; przyszłość twoja piękniejszą może będzie, niż się sama spodziewasz...
Z témi słowami oddalił się ode mnie. Od progu jednak wrócił jeszcze i rzekł:
— Pojutrze pojadę do W., aby przywieźć matce pani najbieglejszego z tamecznych prawników, który-by wskazał środki powstrzymania sprzedaży majątku, do przyjazdu Witolda. Bądź pani przytém tak dobrą i odwiedź jutro moje dzieci... którym brakuje teraz matki i najstarszéj siostry zarazem; pokażę pani pewne papiery, tyczące się waszéj sprawy.

VIII.

Nazajutrz, około południa, byłam już na drodze, prowadzącéj do domu pana Rudolfa, a po kilku godzinach jazdy, zobaczyłam pomiędzy grupami drzew bezlistnych szary i wielki dwór. Przy samym już wjeździe dostrzegłam, że dom i całe jego otoczenie, pomimo jesiennéj wilgoci, okrywającéj wszystko bru-