Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

dzić do kuzynci Wacławy młodsze swe rodzeństwo. Kiedy jasna perkalikowa sukienka Madzi zniknęła za drzwiami jadalnego pokoju, pan Rudolf rzekł do mnie:
— Spostrzegasz pani wielką w moim domu zmianę, nie prawdaż? Otóż nie dziw się temu. Znasz cokolwiek moję przeszłość i wiesz, jak srodze upokorzony byłem w oczach mojéj rodziny.
Po długiéj niebytności, wróciłem do mego domu, nie jak mąż i ojciec, ale jak człowiek, żebrzący przytułku, przebaczenia i możności spędzenia ostatnich dni swoich obok dzieci, tém więcéj ukochanych, że opuszczonych przez czas jakiś i skrzywdzonych przeze mnie. Znasz moję żonę, wiesz zatém, czy znalazłem w niéj serce, które-by potrafiło przebaczyć, zapomniéć i zagoić rany serdeczne, które krwawiły się jeszcze. Wszystkich sposobów probowałem, aby zatrzéć w jéj pamięci ślady mojéj przeszłości, ale wszystko było daremném. Wrodzony chłód jéj charakteru połączył się ze słuszną zapewne, lecz zbyt zaciętą obrazą, i uczynił ją okrutną niemal. Na każdym kroku, w każdéj chwili, dawała mi do poznania, że utraciłem prawa moje w domu i rodzinie, i że przyjęty byłem w te progi, będące jéj wyłączną własnością, jako zbieg, któremu przywrócono miejsce w szeregach dla honoru chorągwi, ale który własny honor utracił na zawsze.
Zgnębiony, upokorzony, z sercem krwawiącém się