błąd mój najdotkliwszy może wpływ wywarł. Sama zapomniéć o nim nie mogła, własne nieszczęście zapomniéć jéj o tém nie dawało, ale wobec innych dzieci moich ona była tą zasłoną, która wiecznie stawała pomiędzy mną i ich matką, i przed niewinnemi ich oczyma zakrywała to, coby tamta, powodowana zemstą i nienawiścią, odkryć pragnęła. Ona prowadziła do mnie małe dzieci moje, i sama, zimna jak posąg, szyderska niekiedy, składała głowy ich na moje piersi i szeptała im na ucho: kochajcie ojca, pocieszajcie go! I kochały mnie biedne aniołki, i pocieszały wtedy, gdym upadał pod ciężarem niezastygłych ran serca i niezwalczonego głosu sumienia, a zarazem i śród lekceważenia obcych, a pogardy swoich. One-to drobnemi rączkami podnosiły do góry czoło moje i spędzały z niego chmury rozpaczy, z których może bez nich wystrzelił-by piorun samobójstwa... Tak, jak matka jéj wytrąciła z rąk moich wszelką władzę nad rodziną i domem, tak Rozalia, długą i upartą walką, odebrała od niéj kierunek serc i umysłów młodszych jéj dzieci i czuwała nad niemi z prawdziwą zaciętością istoty, dla któréj one zdawały się stanowić jedyną deskę moralnego zbawienia... Madzia jest wychowanicą i duchowém dzieckiem Rozalii... Od czasu zaś, gdy matka jéj, pani wiész w jakim celu, przeniosła całkiém do Rodowa miejsce swego pobytu, ja wróciłem w domu do praw moich i niemi podzieliłem się z tém śliczném
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.