Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

interesowanie się losem mojéj matki, i pomyślałam nareszcie, że jedynym tego powodem była wrodzona mu szlachetność.
Pan Rudolf bacznie patrzył na mnie i musiał z méj twarzy myśl moję wyczytać, bo, gdy ostatni arkusz papieru odłożyłam na stronę, rzekł:
— Pragnąłem, abyś pani przeczytała to wszystko, bynajmniéj nie dla pokazania ci, że żywy brałem udział w sprawach, obchodzących twoję matkę, ale dlatego, abyś się lepiéj jeszcze z temi sprawami obznajomiła i mogła dopomódz w dawaniu objaśnień prawnikowi, po którego jutro jadę do W. Bo co do piérwszego, to jest, co do drobnych usług, jakie matce pani oddać mogłem, czuję się w obowiązku powiedziéć pani, abyś nie szukała przyczyn, które mię do nich skłaniały, jedynie w szlachetności mego charakteru. Być może, że uczynił-bym to samo, a nawet gdybym mógł i więcéj, dla każdéj innéj kobiety, w podobném zostającéj położeniu; ale aby czynić wszystko, co było w méj mocy dla ulżenia matce pani, miałem jeszcze osobne i wyłączne powody...
Mówiąc to miał znowu przyćmione źrenice i głos przytłumiony; powieki znowu opadły mu na źrenice. Słuchałam go z wytężoną uwagą, on zaś, według przyzwyczajenia, jakiego przez długie snadź nabrał lata, powiódł dłonią po czole i oczach, jak człowiek zmęczony, i mówił daléj:
— Głównym sprawcą waszego nieszczęścia jest,