szłéj omyłki, milczał i ukrywał swe zobowiązania, co mu tém łatwiéj przychodziło, że opiekunowie małoletniéj sukcesorki, wzorem wszystkich prawie opiekunów, nie dbali o jéj dobro, a ona, dorosłszy, i bez tego zobaczyła się bardzo majętną. Przed śmiercią dopiéro odezwała się w panu S. wrodzona prawość jego, zawstydził się swego postępku i sporządził testament, w którym uznał dług zaciągnięty u dziada pani za słuszny i święty, i nakazał jedynemu synowi, mającemu po nim dziedziczyć, rzetelnie zwrócić go córce wierzyciela. Kiedy to czynił, był już bardzo słaby i, w nadziei przedłużenia sobie życia, wyjechał za granicę. We Włoszech spotkał mnie... było to w niezapomnianéj porze mego życia... powitał mnie, jak prawdziwy przyjaciel lat młodych, i pożegnał wkrótce, bo umarł na moich ręku, a ostatnie przed zgonem słowa jego, słowa człowieka, który wiele zbłądził, lecz na dnie duszy czuł żal i pragnienie naprawienia złego, ja z ust jego zdjąłem... Tu zaczyna się moje względem matki pani przewinienie...
Nagle urwał mowę pan Rudolf i przycisnął rękę do czoła, które głębokim zapłonęło rumieńcem.
— Nie — odrzekł porywczo — nie będę pani opowiadał wszystkiego... nie żądaj pani jednego jeszcze upokorzenia od człowieka, który już przeniósł ich tyle... Wierz tylko, żem wiele, wiele przewinił względem twéj matki i nie dostrzegaj zasługi tam, gdzie są tylko postępki, spowodowane wyrzutami sumienia...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.