Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

człowiekowi głosem namiętności, mającéj zdruzgotać spokój jego i pokrzywdzić niewinnych?
— Nigdy — przerwał pan Władysław z żywością; — nigdy prawda ludzkiego serca nie objawi się w ten straszny sposób, jeśli we wnętrzu człowieka zachowa się czystą i nie skrzywioną temi zewnętrznemi wpływami, które rzucają na nią rdzę zepsucia. Prawda serca musi być słodką i zbawczą, jak szlachetny pierwiastek, na którym ludzkość stoi przez wieki, pomimo swych chorobliwych narośli. Jeśli zaś takiemi są jéj objawy, to znak, że pokaleczoną ona została tém, co my zowiemy życiem, a co jest wyskokiem niezdrowych tylko jego żywiołów; że cierpi ona z jednéj strony lub zewsząd, bo zadano jéj razy, bo jéj nie poszanowano, bo zapoznana leżała długo na dnie istoty człowieczéj, milcząc i wrąc, aż wybuchnęła pianą i mętami, których nabrała w siebie przez długą porę fermentacyi...
— Masz pan słuszność — rzekł po chwili pan Rudolf, przytłumionym głosem; — wybuchy zgubnych namiętności, to najczęściéj wylewająca się na zewnątrz fermentacya zapoznanéj prawdy serca, a ona sama spoczywa ciągle na dnie istoty człowieka i często po pozbyciu się swéj piany, staje się mu dźwignią wszechmocną na dalszéj drodze życia, albo... pokutą srogą...
Nie mogłam nie przyznać, że w mowie młodego prawnika, pomiędzy mnóztwem sofizmatów, było wiele