Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

wyższym uczuciom; ale pani, (proszę o przebaczenie za szczerość, spowodowaną potrzebą), posiadasz wiele zdrowego rozsądku i wielką moc przemawiania do umysłów ludzkich. Przytém pan Henryk, w rozmowie ze mną, kilka razy powtórzył: „pragnął-bym mówić o tém z panną Wacławą”, a gdy zapytałem, czemu sam nie przybędzie tutaj, wymawiał się zatrudnieniami, które go zbyt obarczają, i tém, iż obawia się, aby widok jego nie był nieprzyjemnym matce pani. Z tego wszystkiego wnoszę, iż ma szczególny interes w tém, aby widziéć się i mówić z panią.
Milczałam. Postępek, którego wymagano ode mnie, wydawał mi się nad siły moje.
— Niech pani wierzy — mówił jeszcze pan Władysław — że gdyby tu szło tylko o panią, nie śmiałbym czynić jéj podobnego żądania, bo byłoby ono ubliżeniem. Pani jesteś młoda, pełna sił fizycznych i moralnych, i rozumiesz życie jak należy, a przy takich warunkach ubóztwo straszném być przestaje. Ale jest obok pani ktoś nie przygotowany wcale do téj twardéj życiowéj próby, ktoś, na kim cięży przeszłość w miękości i zbytku spędzona, a przeszłość taka, pani wiesz sama, nie przechodzi bezkarnie, bo przerabia duszę, wykrzywia instynkta i z tego, co w pospolitéj i płytkiéj mowie nazywa się marnym kruszcem, czyni istnie dramatyczny żywioł. Ten ktoś, to matka pani... Przebacz, że mówię jéj to wszystko, ale sam często, w różnych złych i dobrych