Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

który-by może z czasem zrobił ze mnie inną, niż byłam, kobietę... Trzecią moją winą jest to, że zmarnowałam mienie moje; a czwartą i największą, że z widmem ubóztwa na żaden sposób pogodzić się nie mogę. Widzisz więc, że jestem kobietą nierozsądną, słabą, niedołężną, która wpadała z błędu w błąd, z niekonsekwencyi w niekonsekwencyą; że jestem złą matką, która nie potrafiła być przewodniczką i przyjaciółką jedynemu dziecięciu; że zatém nie masz wcale za co mnie kochać, a tém bardziéj poświęcać się dla mnie, i że najlepiéj uczynisz, jeśli zupełnie zapomnisz o mnie i pojedziesz napowrót do twego ojca, który sam jeden wart twojéj miłości.
Z temi słowami rzuciła się na sofę, i skrzyżowawszy ręce na piersi, wzrokiem suchym i błyszczącym patrzyła w przestrzeń. Coraz większy żal mnie ogarniał, ale nie pokazywałam tego po sobie. Przez chwilę tylko zastanawiałam się nad tém, w jaki najwłaściwiéj sposób przemówić miałam do mojéj matki, aby uspokoić jéj rozdrażnienie. Gdybym słuchała instynktowego tylko popędu, rzuciła-bym się do jéj kolan z pieszczotą i łzami; rozwaga jednak powstrzymała mnie od uczynienia tego. Pojęłam, że płacz i wykazywanie miękkiéj uczuciowości mogłyby nie zagoić, lecz tylko rozognić jątrzącą się ranę. Istoty zdenerwowane i miękkie nie zaczerpną siły z podobnych sobie, ale potrzebują się spotkać z mocą i stanowczością, aby módz uczuć grunt pod chwieją-