— Po śmierci ojca przekupiłeś urzędników, aby jak najniżéj ocenili jego dobra, w celu zmniejszenia téj czternastéj nawet ich części, którą przeznaczyłeś siostrom...
— Prawo było za mną — przerwał z większą jeszcze pewnością Henryk.
— Wydziedziczyłeś siostry twe zupełnie, a jedna z nich, jeśli dom twój opuści, nie będzie posiadać codziennego kawałka chleba...
— Prawo jest za mną — raz jeszcze powtórzył Henryk.
— Prawo! — wybuchnął Rudolf — jeżeli wszędzie i zawsze prawo jest za tobą, powiedz, gdzie się podział testament twego ojca, który, że był złożony w tym biurze, wiem tak, jak o tém, że żyję, jak, że słońce świeci nad ziemią? Powiedz, gdzie jest testament twego ojca?
Zdawało się, że pan Henryk zupełnie przyszedł już do siebie, tylko na policzkach jego ceglaste plamy występowały nagle i nagle znikały, pozostawiając po sobie wielką bladość i znowu ukazując się po chwili. Milczał i uśmiechał się blado.
— Gdzie się podział testament twego ojca? — pytał raz jeszcze Rudolf z większą mocą.
— Szanowny panie! myszy zjeść go chyba musiały, bo go teraz z pewnością niéma na świecie — z nieopisaną ironią wymówił Henryk.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/209
Ta strona została uwierzytelniona.