Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.

ale straciłam wiarę i w to, w com wprzódy wierzyła. Ogarnął mnie sen moralny; nie czułam, że żyję; nieraz kładłam rękę na sercu, chcąc dowiedziéć się, czy uderza jeszcze. I po chwili odejmowałam ją, mówiąc do siebie: nie, już bić przestało, wkrótce umrę! Byłam tak bierna i tak upadła na siłach, że gdzie mi mówiono, abym szła — szłam; jak mi powiadano, abym mówiła — mówiłam; kiedy mnie ubrano — byłam ubrana; kiedy nie kazano mi włożyć sukni — nie kładłam jéj, i po całych godzinach leżałam na sofie mego pokoju, śpiąc z otwartemi oczyma i ciągle, bezprzestannie myśląc: jeśli jego kochać mi nie wolno, to już i nikogo kochać nie będę; jeśli jego kochać nie warto, to już i nikogo nie warto; jeśli jest on nieszlachetny i zły, to już ani jednego człowieka niéma na świecie dobrego i szlachetnego. Mniejsza o to! — dodawałam sobie zawsze — prędko umrę! I zamykałam oczy, i śniłam na jawie, że mnie anioł w objęciu skrzydeł białych niesie na lepszy świat jakiś, patrzyłam na twarz anioła i poznawałam twarz jego... Doznawałam takiego ściśnienia serca, że mdlałam, ale nie płakałam ani razu, a nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że cierpię... Wtedy przyprowadzono przede mnie tego człowieka i zapytano: czy zostaniesz jego żoną? Przypominam sobie jak przez sen, że dreszcz mnie przebiegł od stóp do głowy, ale odpowiedziałam: „zostanę”, a pomyślałam: „mniejsza o to! wkrótce umrę!” Wuj ura-