mne myśli jego i uczucia, podziwiałam nieraz, jak umiał panować nad sobą. Nigdy, najmniejszą zewnętrzną oznaką, nie dał nam poznać, iż cięży mu przedłużona jego w W. nieobecność, a całą zmianą, jaką w nim spostrzedz mogłam, od ostatniéj u nas bytności Zofii, było częstsze zamyślanie się, w jakie wpadał, i śród jakiego nagle bladł niekiedy, albo brwi zsuwał z wyrazem głębokiego namysłu. Mniéj téż wyrzucał z siebie sarkazmów i ostrych dowcipów, może dlatego, że rzadziéj się wdawał w długie z nami rozmowy, a jak domyślałam się, i dlatego jeszcze pewnie, że obawiał się, aby jakiém słowem nie zaczepić o przedmiot, który zapanował nad jego myślą i najtajniejszemi uczuciami. Raz tylko, budząc się z jednéj z długich zadum, jakie teraz napadały go często, rzekł do mnie:
— Któregoś dnia powiedziałaś mi pani, że posiadam mocno osadzoną na karku głowę, któréj nic zgiąć nie potrafi, i wolę, umiejącą zapanować nietylko nad zewnętrznemi okolicznościami, ale i nad samym sobą. Możesz-że pani powiedziéć mi równie, czy mam ręce, zdolne do odważnego trzebienia chwastów i pasożytów, oplątujących stopy ludzi, a posługujących tylko ku pociesze osłom?
Wniknęłam w jego myśl i odpowiedziałam:
— Nie wątpię, że posiadasz pan moc, o któréj mówisz, byle-byś tylko posiadał także i rozwagę, poma-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/239
Ta strona została uwierzytelniona.