Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/240

Ta strona została uwierzytelniona.

gającą do rozróżniania chwastów i pasożytów z życiodawczemi roślinami.
Władysław uśmiechnął się po swojemu z rozmysłem, dowcipem i ironią:
— Powiedz mi pani — rzekł — gdzie jest granica, która-by stanowczo rozdzielała chwasty i życiodawcze rośliny? W botanice znajduje się ona zapewne, ale, jeśli pod przenośnią tą zrozumiemy społeczne sprawy i ustanowienia, z trudnością przyjdzie nam ją odszukać i dokładnie określić? Gdzie kończy się cnota, a zaczyna występek. Kędy leży granica obowiązku, a rozpoczyna wolna wola człowieka? Jaka jest idea tak wielka i święta, któréj-by ludzie w zastosowaniu do jednostek nie zbrudzili i nie przekręcili? W jakiéj z ksiąg, pisanych ręką człowieczą, znaléźć możemy rozkazania, których-byśmy słuchać mogli we wszystkich czasach i miejscach, śród wszystkich losów i uczuć, które nami władają? Mnie się zdaje, że taką księgę w nas samych tylko znaléźć możemy, jeśli sumienie nasze obudzone, rozum czujny, a serce nie zepsute. Co do mnie, zdaje mi się, iż nie zdolny jestem słuchać żadnych praw innych, prócz tych, które przemawiają do mnie z téj księgi, we własném mojém wnętrzu wyrytéj. I kładąc rękę na piersi, słuchając głosów, które w niéj dźwięczą, jestem pewny, że z całéj duszy pragnę być zawsze w zgodzie z dobrem i prawdą, i że, jeśli kiedykolwiek rozminę się z tą elementarną, katechizmową moral-