przekraczając granice swéj władzy, zraniłaś tyle razy moje serce i upokorzyłaś moję słuszną dumę? Bronię się, ot i wszystko!
— Bronię się! — powtórzyłam — ale czyż obrona w zaczepną wojnę przejść nie może? W takim razie, społeczność może zostać zranioną, a jednostka zmiażdżoną.
— W takim razie — odpowiedział na tę uwagę moję Władysław — powiem, jak król francuzki: tout est perdu hors l’honneur!
Był to jedyny wypadek, w którym, w przeciągu trzech niemal tygodni, wdał się ze mną w przydłuższą rozmowę i zdala zaczepił o przyszłe swe zamysły. Niestety! dostateczném to było, abym się przekonała, że na drodze, którą mu wskaże to, co nazywał swym drogoskazem wewnętrznym, nie ścierpi żadnéj zapory; jakim zaś sposobem będzie ją przełamywał, i czy przełamać ją zdoła, i co znajdzie za nią, jeśli ją przełamie: była to już inna kwestya, któréj nie śmiałam rozwiązywać przerażoną myślą.
Pewnego nareszcie dnia, Władysław oświadczył nam, że nazajutrz odjeżdża. Nic wprawdzie więcéj nad to nie powiedział, nie mniéj jednak było to dla nas wyrokiem. Moja matka i ja zrozumiałyśmy, że nic już więcéj uczynić dla nas nie mógł, i że wszelka nadzieja uratowania w jakikolwiek sposób naszego majątku, została straconą.
Odjechał. Poszłam do mego biurka i zajrzałam
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/244
Ta strona została uwierzytelniona.