Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.

dni potém, jak przybyłam do niego, osłabiona na ciele i duchu, zmęczona tańcami, znudzona strojami i rozczarowana do świata i tego, co on świetnościami i uciechami swemi być mieni. Posłuchałam rady ojcowskiéj, tém bardziéj, iż doskonale odpowiadała tajemnym żądaniom i przeczuciom, jakie leżały we mnie od samego mego na świat wstąpienia. Uczyłam się wiele od ojca i innych podobnych mu ludzi, więcéj jeszcze myślałam i pracowałam w samotności, a w ostatnim roku przed odjazdem do matki poprobowałam nawet sił moich w obranym zawodzie i dawałam lekcye kilku młodym dziewczętom. Rodzice moich uczennic i ojciec mój, który często przytomnym bywał moim lekcyom, znajdowali, że udawało mi się wcale nieźle. Co do mnie, nie zawsze, a nawet rzadko byłam zadowoloną z siebie, bo tak wysoko zrozumiałam znaczenie dla świata i społeczeństw zawodu nauczycielskiego, iż wydawało mi się, że nieskończenie niższą jestem od własnego pojęcia. A kiedy tę wątpliwość powierzałam memu ojcu, powiadał mi: „Poczucie własnéj niedoskonałości jest dla szlachetnéj natury wielkim bodźcem do doskonalenia się. Ten, kto sam sobie wyda się skończonym ideałem, nigdy już do żadnego istotnego ideału nietylko nie dojdzie, ale nawet dążyć nie będzie miał ochoty. Dobrze jest, że wątpisz o teraźniejszości, ale w przyszłość wierz zawsze i ufaj. Dobrze jest, że masz tyle rozsądku, aby módz powiedziéć: „tego jeszcze nie umiem!” ale strzeż się