Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.

Błękitne oczy Emilki po raz piérwszy zapewne od dni wielu zaświeciły radością.
— Szczęśliwa myśl przychodzi mi do głowy! — zawołała. — Zostaniesz nauczycielką, Wacławo, a więc pomagać ci będę: wszakże umiem mówić po francuzku i grać na fortepianie!
Mimowoli uśmiechnęłam się z naiwności biednéj mojéj towarzyszki.
— To wprawdzie nie zupełnie wystarcza, aby zostać nauczycielką w tém znaczeniu, w jakiém rozumiéć ten zawód należy, nauczył mnie mój ojciec — odparłam — wszakże nie trać ufności i odwagi, bo i to jest materyał, z którego może coś zda się zrobić. — Emilka wydawała się trochę zdziwioną.
— Kochana Waciu — rzekła po chwili namysłu — jakich-że więcéj wiadomości potrzeba, aby módz zostać nauczycielką? Moje guwernantki nie umiały nic więcéj nad to, co ja dziś umiem. Jeżeli oprócz znajomości muzyki i francuzkiego języka, idzie jeszcze o język niemiecki i angielski, to i te nie są mi zupełnie obce...
Zatrzymała się i z niepokojem patrzyła na mnie; po chwili dodała ciszéj i z rodzajem nieśmiałości:
— Przecie zawsze ja i Zenia byłyśmy uważane za dobrze wychowane panny...
— Byłyście takiemi — odrzekłam — ale tylko w tém znaczeniu, jakie wyrazowi temu nadaje ten świat, śród którego urodziłyście się i wzrosły, a wcale