Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.

ciła z koszyczka moję robotę i zaczęła pilnie zszywać wełnianą materyą, z któréj sporządzałam sobie suknią. Uważałam jednak, że ściegi robiła krzywe i nieregularne, a nitka rwała się i plątała co moment w niewprawnéj jéj ręce. Wzięłam także igłę i zaczęłam zszywać dwa inne kawałki materyi. Szyjąc zaś, daléj ciągnęłam rozmowę:
— Pamiętasz może, kochana Emilciu, mego kuzyna, Franciszka R., który wychował się przy babce Hortensyi i w czasie mego pobytu u matki mieszkał w Rodowie...
Wymawiając te słowa, podniosłam oczy dla wzięcia nitki z koszyczka, i mimowoli spojrzawszy na Emilkę, spostrzegłam, że silnie się zarumieniła i zrobiła kilka ściegów bardziéj jeszcze krzywych i nierównych, niż uprzednie. Udałam, że tego nie widzę i, zaczynając znowu szyć, mówiłam daléj:
— Otóż Franusia mocno upokarzało położenie, w jakiém zostawał, mieszkając w Rodowie. Nazywał siebie niedołężną istotą i żebrakiem, zjadającym chleb, rzucany mu z łaski i dla honoru familii. Prosiłam go, aby przyjechał do nas i wezwał rady mego ojca, co do wyboru innego sposobu życia. Ojciec mój przyjął go serdecznie, jako mego przyjaciela, a zarazem ubogiego i dobremi chęciami ożywionego chłopca.
Przedtém jeszcze powiedział mi, iż, gdy przybędzie, poradzi mu, aby wstąpił na uniwersytet i sam