— Więc układ ukończony — ozwała się Emilka, ściskając mi rękę. — Gdy tylko przyjedziemy do W., ty, Wacławo, będziesz starała się o uczennice, a ja o nauczyciela, który-by mógł mnie wyuczyć rzemiosła, — jakiego? ty mi już poradź. Oddaję się zupełnie twemu przewodnictwu. Radź mi, nauczaj, kieruj mną. Mam najlepsze chęci i rozumiem dobrze potrzeby mego obecnego położenia; ale jestem biedną dziewczyną, pozbawioną zupełnie wszelkiéj samodzielności.
Powiedziałam jéj, że jestem i będę zawsze najlepszą jéj przyjaciółką, i postaram się jak najlepiéj jéj poradzić; ale aż wtedy, gdy będziemy już mieszkały w W., ponieważ tak od razu trudno o czémkolwiek stanowczo zadecydować, tém bardziéj, jeśli idzie o tak ważny przedmiot, jak wybór zatrudnienia na całe życie.
Emilka rozmarzyła się i zaczęła wyliczać z kolei wszystkie rzemiosła kobiece, o jakich tylko kiedy posłyszéć mogła. Czyniła z siebie: to szwaczkę, to szewczynią, to rękawiczniczkę, to introligatorkę, a mnie się ciągle zdawało, że, poglądając ukradkiem na swoje białe i drobne ręce, żałowała z całego serca, że na żaden sposób nie może zostać stolarzem. Dopomagałam jéj szczerze w tych marzeniach, z których wywiązać się mogła jaka myśl praktyczna, i stopniowo, jak ona przechodziła w rozmowie z przedmiotu na przedmiot, starałam się jéj tłómaczyć różne techni-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/262
Ta strona została uwierzytelniona.