Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/275

Ta strona została uwierzytelniona.

gnąć ku niemu wzrokiem i ściągnąć ku sobie, i wsiąknąć w siebie to, co stanowi tamtego wartość i zasługę.
Zkąd pochodzą te trudności krwawe, z jakiemi mierzyć się przychodzi każdemu z mieszkańców świata ubóztwa i pracy? Co stanowi opokę, która zbyt często tamuje kroki ich stóp zmęczonych? Co w serca ich i umysły wlewa niepokój i boleść, a często gorycz i bunt zuchwały?
Zapomnienie! Niezrozumienie! Rozdział głęboki, leżący pomiędzy dwoma światami.
Na jedno z takich wązkich przejść miasta W., przy schyłku dnia zimowego, wjechały nasze podróżne sanie, i zatrzymały się przed bramą jednéj z wysokich starych kamienic. U stóp wschodów, wązkich lecz czystych, spotkała nas Binia, i po czułém powitaniu, otworzyła przed nami drzwi przygotowanego już i urządzonego mieszkania. Były to cztery niewielkie, ale czysto i ładnie nawet, lubo ze skromną prostotą, przybrane pokoiki, z których jeden przedstawiał bawialny salonik, drugi przeznaczony był na sypialnią mojéj matki, trzeci miał służyć mnie i Emilce, czwarty poczciwéj piastunce mojéj. W każdym z nich paliło się po jednéj niewykwintnéj lecz jasnéj lampie, a w bawialnym pokoju stał stół nakryty, z szumiącym samowarem i przekąskami do herbaty. Binia, zawiadomiona przeze mnie o dniu naszego przybycia, starała się urządzić wszystko tak, aby nowe siedlisko