i nie pozwalających im przyjąć wyższych filozoficznych pojęć o nauce, jakie ja w nich zaszczepić pragnęłam. Nie takie były moje pragnienia, i nie taką moralną korzyść obiecywałam sobie wynieść z mojego zawodu. Pojmowałam nauczycielstwo, jako powołanie i kapłaństwo, i pragnęłam posiadać całkiem i na własność dusze moich uczennic, aby rozbudzić drzemiącą w nich na dnie prawdę ludzką, przyozdobić je całe w tę prawdziwą piękność, która nie zasadza się na światowych połyskach, ale na opromieniającéj człowieka wewnętrznéj gruntownéj wartości. Pragnęłam młodym istotom, których-bym była przewodniczką, ukazać życie w rzeczywistéj i szlachetnéj jego postaci, ze wszystkiemi jego nieskończonemi pięknościami, radościami i trudami, i wskazać im powinność życia taką, jaką była, i złożyć w ich duszach te światłe pojęcia i wielkie zamiłowania, które zdwajają szczęście, odbierają gorycz boleści, podpierają w trudach, chronią od manowców. Wszystkiego tego nie mogłam uczynić, skoro zadanie moje kończyć się miało na wykładzie gramatyki francuzkiéj i angielskiéj, i na wprawianiu palców uczennic moich do jak najszybszego uderzania w klawisze, bez możności nawet przejęcia ich szczytnemi myślami i uczuciami, jakiemi klawisze przemawiają do tych, co zdolni są pochwycić tę na spodzie splątanych tonów drżącą ich mowę.
Z tak połowiczném dziełem pogodzić się nie mo-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.