biegając do Emilki, dodała cichym i smutniejszym głosem:
— A serce moje, Emilko, co powié na to? Czy sądzisz, że ja nie mam serca? że mnie nie stać na tyle serca, aby módz podzielić się bogactwem z jedyną siostrą? Jestem pewna, że posądziłaś mnie, iż zupełnie zepsułam się w świecie i nie kocham ani ciebie, ani nikogo. Otóż mylisz się; jestem, co prawda, próżną i płochą kobietą, ale doprawdy nie jestem złą, ani egoistką. Ja egoistka, mój Boże! ja, co czuję w sobie tyle zapasu uczuć niezużytych, co tak pragnę kochać i być kochaną! Ja egoistką, i o to posądziła mnie siostra? Mój Boże! to śmieszne doprawdy... i bardzo bolesne.
Śmiała się trochę, mówiąc to, ale zarazem płakała już na dobre. Przez cały czas Emilka stała ze spuszczonemi oczyma i rękoma obwisłemi na sukni. Widziałam z wyrazu jéj twarzy, że szukała w myśli odpowiedzi, jaką-by dać mogła siostrze, a nie znajdowała jéj. Uważałam także, iż scena pomiędzy dwiema siostrami przykre wywierała wrażenie na moję matkę. Obawiała się może, aby Emilka, do któréj już się była przywiązała, nie opuściła nas, a zarazem podzielała zapewne w duchu zdanie Zeni o niestosowności oddawania się rzemiosłu dla panny, dobrze urodzonéj i któréj siostra jest tak bogatą i świetną panią.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.