dowiedziałam się, że Zofia przegrała proces, jaki była wytoczyła mężowi o swoję posagową sumę, z powodu zupełnego braku dowodów, któremi-by domagania się swe poprzéć mogła. Była więc ogołoconą z wszelkiego funduszu. Zenia opowiedziała mi o tém ze łzami, które wyciskało jéj oburzenie przeciwko bratu i wstyd, iż była zmuszona nazywać się jego siostrą.
Potém zapytała mnie, czy nie zgodziła-bym się z nią razem odwiedzić Zofii, w celu przyniesienia jéj pociechy, a może i jakiéj pomocy. Zgodziłam się na to chętnie, bo lubo oddawna przestałam widywać Zofią, uważając z jéj obéjścia się, iż wolała-by, aby o niéj zapomniano, wzbudzała ona we mnie jednostajną zawsze życzliwość i współczucie.
Michał, na żądanie Zeni, wynalazł adres mieszkania Zofii. Zenia aż się przelękła, wyczytawszy nazwisko niezmiernie skromnéj uliczki, na któréj dotąd ani nogą nie postała nigdy. Wszakże, wybrawszy dzień sposobny, udałyśmy się na tę daleką, w środku miasta, nieznaną uliczkę!
Powóz nasz zatrzymał się przed domem, porządnéj, ale wcale niepokaźnéj powierzchowności. Stróż domu, któremu w bramie zadałyśmy pytanie, wskazał nam schody, prowadzące na facyatkę, gdzie znajdowało się mieszkanie naszéj dawnéj przyjaciółki. Schody były wązkie i ciemne. Zenia, wstępując na nie, wydawała co chwila okrzyki zdziwienia i żalu.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.