bym cię miała znudzić memi pytaniami, poproszę cię, abyś mi powiedziała, jakie przypisujesz znaczenie wyrazowi: szlachetność, i czém, według ciebie, człowiek dowieść może, iż jest szlachetny?
— Dziwne doprawdy pytanie zadałaś mi, Wacławo — odparła Zenia, którą niecierpliwił trzeźwy zwrot, jaki nadawałam rozmowie. — Zdaje się, iż każdy przez wyraz szlachetność rozumiéć musi wielką prawość charakteru, piękne czyny, wzniosłe i bezinteresowne uczucia.
— Niezawodnie — odpowiedziałam. — Otóż twierdząc o panu Lubomirze, iż jest szlachetnym, czy opierasz to swoje zdanie na świadomości o spełnionych przez niego pięknych jakich czynach, albo o dowodach prawości jego charakteru?
Zenia z niecierpliwości brwi zsunęła, ale po chwili czoło jéj rozpogodziło się.
— Naturalnie — zawołała z tryumfem — słyszałam go nieraz mówiącego o miłości bliźniego, o równości pomiędzy sobą wszystkich na świecie ludzi, o męztwie w cierpieniu, o świętym ogniu stałéj i bezinteresownéj miłości.
— Słyszałaś go mówiącego o tém wszystkiém... — wyrzekłam zwolna.
— O! nieraz — zawołała Zenia — a jak mówi! z jakim zapałem, jak płynnie, jak kwiecisto!
— Otóż to — przerwałam — a czy nie słyszałaś czasem, jak na scenie artyści dramatyczni odgrywają
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.