Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

wyobraźnią tę damę rococo z jéj różem i bielidłem, z jéj sześćdziesięciu wiosnami, z jéj olbrzymim bukietem polnych kwiatów, jaki zwykle dźwigała w swéj rączce, z jéj setkami morgów, nakoniec, tysiącami rubli i brylantami, postaw ją przed swą wyobraźnią bardzo wyraźnie, dans tous ses atours attreyants et rococo i dowiedz się, że byłam na jéj weselu! A, widzę jak prześliczne twe oczki błysną ciekawością, jak uśmiech niedowierzania otwiera twe różanne usteczka, jak twoja nóżka mignonne uderza z niecierpliwością posadzkę i pytasz: kto był pan młody? kto jest ten szczęśliwiec, co posiadł sześćdziesiąt wiosen wdowy po milionerze, setki morgów, tysiące rubli i brylanty nakształt korony Szacha Perskiego?
„Ah! mon coeur! voilà ce qui est tout-à-fait rococo. Szczęśliwcem tym jest... pan Lubomir!
„Nie wystawisz sobie, co za esklander sprawiło w okolicy naszéj to małżeństwo. Nikt uszom swoim wierzyć nie chciał, gdy zaczęto o niém mówić, ale rzecz została zupełnie wyjaśnioną, gdy kilka dni przed ślubem pan Lubomir publicznie wyrzekł w pewném towarzystwie, że po długich wędrówkach śród wydm piaszczystych i jałowych, znalazł nakoniec uroczą oazę, na któréj spocznie już na zawsze chora dusza jego i serce zmordowane w szkole nieszczęść!
„C’est sublime! n’est-ce-pas mon coeur? tém bardziéj, że „oaza” ma rozległości nie pamiętam już ile setek morgów. Le fait est, że pan Lubomir po-