Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

staniu okazywania miłości kobiecie, o któréj mniemał, że go nie kocha, a obok tego przyjaźń, troskliwość i pełne uszanowania względy, z jakiemi nie przestawał się z nią obchodzić, miały w sobie pewną rozrzewniającą, głęboką stronę, pewną bohaterskość nieledwie. Czuła to Zenia, bo spostrzegłam, że zapadłe, zmęczone chorobą i ciężkiemi myślami jéj oczy, spoczywały często na twarzy męża z wyrazem gorącym i pełnym trwogi jednocześnie, ale ilekroć on zwracał na nią łagodne spojrzenie, w którego głębi palił się przejmujący nawskróś smutek, spuszczała wzrok i przezroczysty rumieniec pokrywał jéj pochylone czoło. Wstydziła się i lękała zarazem; niekiedy z przyśpieszonym oddechem zdawała się oczekiwać od męża jakiéjkolwiek z tych oznak gorącéj miłości, jakiegokolwiek z tych czułych wyrazów, któremi tak hojnie osypywał ją niegdyś; ale Michał witał ją zwykle pełném szacunku pocałowaniem w rękę, rozmawiał z nią z przyjaźnią i łagodnością, ale mało i zawsze z daleka; spełniał jéj wszystkie życzenia, odgadywał i uprzedzał je nawet, jak dawniéj, ale bez dawniejszych pieszczot i uniesień. Okazywał się, słowem, niezmordowanym i wiernym w całém znaczeniu tego wyrazu przyjacielem, ale unikał wszystkiego, co-by mogło przypomniéć jéj, że był jéj mężem, że kochał ją niegdyś najgorętszą miłością kochanka. Stosunek ten jednak był tak naprężonym, że z dnia na dzień oczekiwać można było jego