Zaledwie to wymówiła, porwała się z miejsca, pobiegła do biurka i zaczęła pisać list do męża. Pisząc, śmiała się i płakała, darła zapisane ćwiartki papieru jednę po drugiéj. W końcu rzuciła pióro.
— Jak ja mu to napiszę? — zawołała prawie z płaczem. — Nie mam wyrazów.... trzeba napisać tak, aby mi uwierzył, aby co prędzéj przyjechał.
— Napisz mu to — rzekłam — co przed chwilą powiedziałaś, co było wyrazem, prosto z twego serca wyszłym!
Zenia nakreśliła kilka słów na papierze i przeczytała głośno: „przyjedź, abym ci powiedziéć mogła, jak kocham cię, i jak ci wdzięczną jestem.”
Po zapieczętowaniu i odesłaniu listu sztafetą, Zenia rzuciła się w moje objęcia i powiedziała mi tysiąc rzeczy, które mnie przekonały, że los jéj został na zawsze rozstrzygnięty, i że serce jéj, zawieszone dotąd na promieniu księżyca, stanowczo już dostało się Michałowi. Ale ta czuła scena, zaszła pomiędzy nami i oświetlona płomieniem palących się na kominku ksiąg Marzeń i Łez, niczém była w porównaniu z tą, jaka nastąpiła nazajutrz pomiędzy małżonkami, gdy Michał w podróżném ubraniu wbiegł raczéj, niż wszedł, do budoaru Zeni i płaczącą z radości przycisnął do swéj rzewnéj, zacnéj piersi.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.