Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/218

Ta strona została uwierzytelniona.

co dla mnie uczyniła, a więcéj jeszcze za to, czego uczynić nie chciała. Ale w czasie długich nocy, jakie przepędziłam, czuwając nad jéj śmiertelném łożem, słabość mego charakteru sprawiła, że zapomniałam o wszystkiem, prócz o tém, iż była moją krewną, kobietą starą, i nikt pewnie, oprócz mnie, nie wié, jak przez kilka ostatnich lat nieszczęśliwą.
„Był to zapewne także skutek słabości mego charakteru, ale poczułam, że nieraz przeciwko niéj zawiniłam, i słowem, i myślą, a gdy przy świetle nocnéj lampy patrzyłam na jéj twarz, Bóg tylko wié, jak zmienioną, uklękłam przy jéj łożu i przyrzekłam jéj, że ostatnia jéj wola spełnioną będzie.
„Są tu pewne osoby, które mi nigdy nie przebaczą, gdy się o tém dowiedzą, ale, mój Boże! ja tak przywykłam do tego, że nikt mi nie przebaczał, a co prawda i sama niełatwo przebaczałam drugim. Wet za wet przeto. Tak zawsze na świecie.
„Kto wié? może mi za to Bóg choć jeden dzień mego dziwacznego życia przebaczy.
„Powiedz więc, kochana siostro, kuzynce Wacławie i jéj matce, aby przyjeżdżały do Rodowa, jeśli nie posiadają téj godnéj zazdrości mocy charakteru, która czyni człowieka zdolnym do opierania się woli umierających. A niech się śpieszą, bo paraliż z szybkością niesłychaną obejmuje w swoje władanie biedne ciało naszéj babki, i gdy się spóźnią, może nie będzie