Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.

pomiędzy sługi i domowników, „którzy długo i wiernie poświęcali usługi swe familii”, oraz pomiędzy kościoły, z włożeniem na nie obowiązku, aby corocznie w pewne dnie uroczyste imię mojéj babki, jako téż imiona kilkunastu członków familii już zmarłych, wspominane były przy żałobnym obchodzie z wszelką, opisaną w testamencie, pompą i okazałością.
Następnie było jeszcze kilka drobnych legatów dla osób, do dalszéj należących familii, wspomnienie o babce Ludgardzie, którą nowa dziedziczka Rodowa „miała pielęgnować do śmierci z wszelką przynależną jéj czcią i pieczołowitością”, nakoniec babka moja wymienia sześciu najmożniejszych i najpoważniejszych swych krewnych, wkładając na nich obowiązek stróżów i wypełnicieli ostatniéj jéj woli.
O matce mojéj, o mnie i o Franusiu, najlżejszéj nie było wzmianki.
Nakoniec głos czytającego testament prawnika umilkł. Wszystkie oczy zbiegły się na dwie głowy, na których spoczęły skrzydła złotego bożka. Były to naturalnie głowy Rudolfowéj i Rozalii. Dwie te kobiety przedstawiały w téj chwili wielką sprzeczność. Piérwsza siedziała w pokornéj postawie, z pochyloną głową, ze słodko uśmiechniętemi ustami i rumieńcem, jakby zdziwienia i zawstydzenia, na twarzy, — druga stała obok niéj bardzo wyprostowana, blada, ale śmiała, bez radości ani zdziwienia na twarzy, a tylko z dziwnym ogniem w czarnych oczach,