Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 035.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Brawo! — zawołali chórem młodzi ludzie, — rozgrzewajmy nasze serca przed walną bitwą na zielonem polu.
— Szklankami panowie, szklankami! — krzyknął gospodarz, — kieliszki niech służą damom i uczonym; my co żyjem na żart, nie na żart pijmy!
W mgnieniu oka w ośmiu dłoniach podniosły się szklanki pełne pąsowego płynu i jeden z gości zawołał donośnie:
— Panowie! wnoszę zdrowie naszego nowego towarzysza, dzisiejszego Amfitryona nas wszystkich: pana Kaliksta Graby.
— Zdrowie Kaliksta Graby! — powtórzył chór.
— Zdrowie dzielnej młodzieży obecnej! — odpowiedział gospodarz, i gwar ośmiu głosów śmiejących się i rozmawiających, dźwięk szkła i stuk korków wyskakujących z butelek napełnił salę.
— Służba! półmiski! — zawołał pan Graba uderzając nożem o szklankę.
Wielki ruch powstał między lokajami i wnet stół pokrył się najwykwintniejszą kolacją, jaką w mieście M. sporządzić można było.
— Teraz panowie, — rzekł pan Graba wskazując gościom swym krzesła, któremi stół był zastawiony, — siadajcie i po kawalersku! jeść, pić, śmiać się, mówić wszystko, co ślina do ust przyniesie, bardzo proszę, a we wszystkiem ja wasz wierny i uniżony towarzysz i sługa.
Na kilka minut gwar ustał; restaurator, w którego sali młodzieńcy biesiadowali, słynął z doskonałego przyrządzania pasztetów i ryb na zimno; zaostrzony więc węgrzynem i wesołością uprzedniej rozmowy apetyt ucztujących, przez parę chwil zmusił ich do milczącego tylko poruszania ustami przy pomocy nożów i widelców. Wkrótce jednak rozpoczęły się znowu rozmowy prowadzone między siedzącymi obok siebie