Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 082.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

on pełen uszanowania pocałunek. Kilka chwil jeszcze rozmawiał pan Graba z Matyldą, potem ujął kapelusz.
— Może pani masz jakie polecenie na ulicę Nadrzeczną? — rzekł, — bo dziś jeszcze złożę uszanowanie jej matce.
— Dziękuję panu, zamierzam sama odwiedzić wkrótce moją matkę, — odpowiedziała dziewica.
W minutę potem, Kamila schodziła po wschodach i na dziedzińcu połączyła się z dwiema przechadzającemi się nauczycielkami. Wydawała się nieco zamyśloną, jak zwykle; a pan Graba wskakiwał lekko do koczyka z miną człowieka, któremu się coś udaje i rzuciwszy się na poduszki powozu, zawołał do woźnicy:
— Na ulicę Nadrzeczną!
Wkrótce powóz jego wjechał na wąską ulicę, minął dom Wigdera i według instrukcji danej w drodze stangretowi, zatrzymał się przed ogródkiem błękitnego domku.
W bramie ogródka stała Kazia w chusteczce na głowie i z koszykim w ręku. Wychodziła znać na miasto po sprawunki. Na widok powozu i wysiadającego zeń mężczyzny, zatrzymała się i patrzyła ze zdziwieniem.
— Moja panienko, — rzekł zbliżając się do niej Graba, — wszak tu mieszka pani G.?
— Tak panie, — odpowiedziała dziewczyna rumieniąc się po uszy, bo przybyły obrzucił ją od stóp do głowy impertynenckim wzrokiem.
— Bądźże tak grzeczna i zapytaj pani G., czy przyjmie pana Kaliksta Grabę, który chce złożyć jej swoje uszanowanie?
Kazia odwróciła się żywo i pobiegła.
W pierwszym pokoju z dwoma oknami na ulicę, służącym za pokój bawialny, na sofie obitej popielatym perkalem w ciemno niebieskie bukiety, siedziała pani G. w czarnej