Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaniesiesz więc jutro list ten wraz z bukietem do tego błękitnego domu, co tu obok stoi, i oddasz jedno i drugie mieszkającej tam pani G.
— Rozumiem, jaśnie panie.
— Nie wszystko jeszcze rozumiesz. Jest tam panna, piękna brunetka, rozumiesz?
— Widziałem ją, jaśnie panie.
— Tem lepiej. Idzie o to, abyś list ten i bukiet odniósł tak rano, aby ta panna była jeszcza u matki, bukiet widziała i list czytała.
— Rozumiem, jaśnie panie.
— Nie wszystko jeszcze rozumiesz. Masz urządzić się w ten sposób, abyś widział tę pannę jak będzie list czytała i uważał jej minę, a jeszcze lepiej posłyszał, co będzie do matki mówiła.
— Rozumiem, jaśnie panie.
— Michałek! zdaje mi się, że powinieneś być sprytny?
— Do usług, jaśnie panie.
— No dobrze, teraz idź spać i pamiętaj o wszystkiem, co ci mówiłem.

Nazajutrz bardzo rano, bo o godzinie siódmej, Kamila w kapeluszu i okryciu stanęła na progu błękitnego domku, gotując się wyjść na ulicę. W tejże chwili wszedł do ogródka i stanął przed nią lokaj w zielonej liberji z wielkim bukietem w jednej ręce i z małym bilecikiem w drugiej. Bukiet był artystycznie złożony z białych centyfolji, różowych gwoździków i liljowego heljotropu, bilecik błyszczał złocistemi brzegami.
Kamila patrzyła zdziwiona, lokaj kłaniając się z uszanowaniem, rzekł:
— Pan Kalikst Graba przysyła bilet i bukiet dla pani G.