Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 099.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ciebie, — odpowiedziała Cesia, patrząc na męża przez ramię z zadąsana minką.
— Za cóż gniewasz się? — zapytał siadając przy stole.
— Tak późno wróciłeś wczoraj i zawczoraj i onegdaj. A mnie tak nudno i tęskno bez ciebie; żeby nie Lolo, tobym już chyba umarła ze smutku.
— No to przepraszam cię, moja duszko, — rzekł Stanisław i pocałował czule rękę żony, — ale bo czemu nie pojedziesz gdzie, nie rozerwiesz się także?
— Ja nie chcę jeździć nigdzie! ja nie chcę rozrywać się! mnie z tobą najlepiej; jak ty jesteś w domu, to mnie nie nudno, ale ja nie wiem, dla czego ty tak rzadko w domu bywasz, przecież chwała Bogu, nie jesteś ani urzędnik, ani doktor, ani żaden rzemieślnik i mógłbyś ze mną być ciągle, żebyś chciał, ale ty nie chcesz i umyślnie idziesz sobie Bóg wie gdzie, żeby ze mną nie być, a to wszystko dla tego, że ty mnie nic a nic, ani odrobiny nie kochasz!...
Mówiąc to tupała nóżką, łzy miała w oczach i przyciskała Lola do piersi, niby jedyną pociechę w strapieniu swojem.
— Cóż znowu, moja Cesiu, — zaczął Stanisław, obejmując jej drobna kibić, — jak możesz mówić, że cię nie kocham.
— Nie kochasz, nie kochasz, nie kochasz, — powtarzała Cesia tupiąc nóżką i niosąc do ócz chusteczkę, — żebyś mnie kochał, tobyś mnie ciągle nie porzucał. Papa to mnie kochał, bo zawsze robił to, co ja chciałam!...
— Dosyć już dosyć, moja ty ładna kapryśniczko, ot, pocałuj mnie lepiej i pogódźmy się, tylko serdecznie! — rzekł Stanisław, pociągnął żonę ku sobie i pocałował ją w usta z niekłamanem uczuciem.
Cesia rzuciła mu ręce na szyję tak żwawo, że aż Lolo