Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 104.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

miejscu, tobym tak samo w domu nie siedziała, a tylko stroiła, się, bawiła i jeździła. Kiedy mąż do lasa, to żona do sasa. Jakby się spostrzegł, że źle, toby prędko inaczej zaśpiewał.
Cesia stanęła na środku pokoju z założonemi rękami i zamyśliła się.
— A może ty Komorosiu i dobrze mi radzisz, — rzekła w końcu przykładając ręce do czoła.
— Chryste Panie! jabym pani miała źle radzić? pierwejbym sobie dała łeb uciąć! Toć ja piętnaście lat służyłam u matki pani, i panią na swoich rękach nosiłam, a ojciec pani jak mię pani oddawał na wyprawną pannę, to powiedział: pilnuj mojej córki Komorosiu, jak oka w głowie, a będziesz miała u mnie chleb łaskawy do śmierci. A jabym pani miała źle radzić? Chryste Panie! a toż mi na co?
— Tak, tak, — mówiła Cesia uderzając jedną ręką w pięść złożoną o dłoń drugiej, — tak, tak, zacznę i ja latać jak on po całym świecie, stroić się, bawić i po całych dniach ani zajrzę do domu, chyba wtedy, gdy zaproszę gości. Zupełnie tak samo, jak on robi! kiedy tak, to tak! wet za wet! Od dziś zaczynam. Komorosiu, przynieśno mi szafirową jedwabną suknię, tę ubraną aksamitem, pojadę z wizytą i zaproszę się na objad do mojej kuzynki. I jutro to samo zrobię i pojutrze i ciągle, aż póki Staś nie poprawi się. Komorosiu, prędzej przynieś suknię, układaj mi loki, kapelusz wezmę szafirowy aksamitny, paliowe rękawiczki, prędzej... prędzej...
— Może pani pójdzie ubierać się do gabinetu?
— Nie, tu się ubiorę, czyż nie widzisz, że już zaczęłam.
I w istocie zrzuciła z ramion penioar i stojąc przed wielkiem zwierciadłem, niecierpliwie układała gęste złociste loki, które pokrywały jej kształtną okrągłą głowę.