Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 133.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

W błękitnym domku cicho było po wyjściu Graby.
Pani G. wychodząc z ogródka, rzekła do córki:
— Kamilko zdało mi się, że Graba wychodząc dziś od nas, był jakiś zmęczony, czy wzruszony, czy nie wiesz co mu było?
— Owszem mateczko, — odpowiedziała Kamila obejmując matkę i siadając przy niej, — powiedział mi, że mnie kocha.
— Doprawdy! — zawołała pani G., i wielka radość błysnęła na jej twarzy, — tegom się już od dawna spodziewała. O dzięki niech będą Bogu, że ujrzę cię szczęśliwą i umrę spokojna o twoją przyszłość.
— Nie ciesz się zawczasu mateczko, — smutnie odpowiedziała Kamila, — pan Graba powiedział mi wprawdzie, że mnie kocha, ale tak jakoś dziwnie, że nie rozumiałam znaczenia słów jego. Nie jestem doświadczona w tym względzie, a jednak zdaje mi się, czuję, ze on powinien był w inny sposób mówić o tem.
— Jesteś czysto niedoświadczone dziecko, — rzekła matka, — i nie możesz mieć pojęcia o uczuciach, jakich doświadczają ludzie mówiący o miłości, od której szczęście ich zależy. Pan Graba przez zmięszanie, albo wzruszenie mógł niewyraźnie lub może zbyt silnie się wyrażać, ale bądź przekonana, że cię szczerze kocha. Widzę to od dawna i jestem, nawet pewną, że kochał cię już wtedy, gdy po raz pierwszy szukał znajomości ze mną. Nie mogę ci wyrazić, jak pragnę, aby oświadczył się o twoją rękę. Lubię go bardzo i szanuję.
Kamila milczała z czołem ukrytem w dłoni, matka mówiła dalej:
— Od miesiąca jak mieszka obok nas i tak często jest gościem naszym, nie spostrzegłam w nim żadnego rysu, któryby mi się nie podobał. Wykształcony, szlachetny, dobrego