Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 136.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Mówiąc to Graba, zaśmiał się zwykłym sobie ostrym cynicznym śmiechem, który jak bicz chłostał próżność jego przyjaciół i zapędzał ich sumienie w taką dal, że już i słychać go nie było.
To też słaby rumieniec pokazał się na bladej i mizernej twarzy Tozia.
— Skrupuły! — zawołał z przymuszonym uśmiechem, — cóż znowu? czy bierzesz mnie za dewotkę? Ale widzisz mój drogi, kuzynki moje same nie są zbyt bogate.
— A! — rzekł Graba, — to inna kwestja. Jakiż naprzykład mogą mieć fundusz te cne dziewice?
— Ojciec ich był niegdyś jednym z bogatszych właścicieli w gubernji M., ale zrujnował się pod starość, nie wiem jakim już sposobem, i po śmierci jego, córki zlikwidowawszy cały fundusz, otrzymały tylko piętnaście tysięcy rubli.
— Obie razem?
— Obie razem.
Twarz Graby sposępniała.
— Hm, — rzekł, — prawda, że to nie wiele. Ale są tam jeszcze podobno klejnoty?
— I piękne. Parę z nich już mi oddały, a raczej pożyczyły. Mam szczere postanowienie wykupić je z zastawu jak mama przyjedzie, i zwrócić je właścicielkom.
— Tak zrób ze wszystkiem. Pożyczaj od kuzynek pieniądze i klejnoty, dopóki tylko pożyczać ci zechcą, a jak mama wróci, oddasz wszystko razem za jednym zachodem. A propos, muszą być bardzo młode te twoje kuzynki?
— Starsza ma lat dwadzieścia kilka, młodsza dwadzieścia, ale są niezmiennie dobre i ufne.
— To widać, — rzekł śmiejąc się Graba. — A opiekunów nie mają żadnych?
— Jednego wuja, który niby opiekuje się niemi, ale