Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 147.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wprawny w grze bilardowej.“ Obaj z Toziem uzbrojeni kijami szli naprzeciw siebie w wyzywającej postawie. Tozio zimny, blady jak zawsze, Stanisław zarumieniony i rozognionem okiem ścigający toczące się po bilardowem suknie kule.
— Stanisławie, nowa partyjka jak widzę! — zawołał Ordynat rozwalony na kozetce z cygarem w ustach i filiżanką czekolady w ręku.
Jodek i kapitan przy bocznym stoliku pili też czekoladę zafundowaną im przez Ordynata i czekali nim bilard opróżni się dla nich.
— Karambol i partja skończona, — rzekł Tozio obojętnie i wsparł się na swym kiju, gdy dwie kule razem wpadły do bilardowego worka.
Stanisław zmarszczył brwi, przegrał.
— Ofiaruję ci rewanż, — rzekł Tozio zapalając cygaro.
W tej chwili Stanisław przez drzwi otwarte zobaczył przy bufecie swego lokaja w szafirowej liberji.
— Za chwilę będę ci służył, — odpowiedział i z kijem w ręku wybiegł do bufetu.
— Po co tu przyszedłeś? — zapytał lokaja.
— Jaśnie pani przysłała mnie po ciasta.
— Garson! — zawołał Stanisław, — trzy funty cukierków najlepszych, jakie macie!
Potem oddając paczkę cukierków lokajowi, rzekł:
— Zanieś to pani i powiedz, że zaszedłem tu na moment, a znalazłszy ciebie, przysyłam jej cukierki.
— Słucham, jaśnie panie.
Stanisław odszedł.
— Powiedz pani, — dodał z progu, — że przyjdę do domu na objad.
I wszedł do sali bilardowej.
W godzinę potem, w restauracji Borela młodzi ludzie