Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 185.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

chwilę z wyrazem niewysłowionego przywiązania, potem podniosła wzrok pełen wzruszenia i wdzięczności na towarzyszącego im mężczyznę i upadłszy na kolana nisko, pochyliła głowę, jakby w dziękczynieniu i prośbie, całą duszę swoją rozścielała pod stopy Boga.
Z pomiędzy tłumu wychyliła głowę strojną w odświętny czepiec szwaczka zwana „Kutą babą“ i trącając łokciem kobietę, która obok niej klęczała, szepnęła:
— Patrzcie sąsiadko, to panna Kamila z narzeczonym!
Jakaś młoda dzieweczka, klęcząc w pobliżu, dosłyszała tego i pochylając się do ucha swej matki, rzekła:
— Matusiu, widzi mi się, że ten narzeczony panny Kamili ma jakąś złą minę!
— Et! co ty tam znasz Agatko, to nie zła, ale rozumna mina! — odpowiedziała jejmość.
W chwili, gdy kobiety robiły nad nim te uwagi, pan Graba miał na ustach właściwy mu sarkastyczny uśmiech i nerwowe drganie przebiegało mu raz po raz usta i oko.
Zadzwoniono na podniesienie, wszystkie głowy się pochyliły. Pan Graba ugiął także kolana.
A w głównym kościele większa część pięknego świata nie dotrwała do końca nabożeństwa, ale przed suplikacją opuściła świątynię. Na wszystkich twarzach malowało się zdziwienie i najwyższa ciekawość.
Różnobarwną falą spływała piękna publiczność z wysokich wschodów kościoła na ulicę. W tłumie tym gwarzono głośno kilkoma językami i mnóstwo ust powtarzało nazwisko pana Graby.
Monsieur Théodore! — zawołała jedna z pań na Teodora Słabeckiego, — pan, który jesteś najlepszym przyjacielem pana Graby, czyś wiedział cokolwiek o tym jego marjażu?