Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 187.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Przed kościół zajeżdżały powozy pań, dorożki i kabryolety panów, ale nikt w nie ani siadać nie myślał. Na chodniku potworzyły się grupy i roztrząsały wielką kwestję: czy pan Graba dobrze czyni żeniąc się z ubogą panną a do tego z guwernantką?
— Choć biedna ale z pięknej familji, — mówiła niemłoda pani z ogromnem piórem na kapeluszu i z lokajem, na którego liberji były ogromne blachy z ogromnemi herbami.
C’est assurément un mariage d’amour, — wyrzekła inna młoda, z naiwną gałązką konwalji nad czołem. — Oh! que c’est beau un mariage d’amour! — dodała wzdychając i spojrzała na stojącego nieopodal małżonka z wyrazem, który miał znaczyć: je n’ai pas fais mariage d’amour, moi!
— Sądzę, że to rozumny i uczciwy człowiek ten pan Graba, choć go nie znam, bo żeni się z biedną dziewczyną i daje tem dowód bezinteresowności, — mówił głębokim basem jakiś mężczyzna średniego wzrostu i z poczciwą fizjognomią.
— Powinna z niego brać przykład młodzież nasza, co to poluje na posagi, — dodał inny i z ukosa spojrzał na grupę młodych ludzi rozmawiających ze sobą półgłosem, a śmiejących się głośno.
— Nie ma znać długów, kiedy żeni się z biedną dziewczyną, — rzekł jeden z młodzieńców.
— Znać zaraz, że nie służył w złotych huzarach, — huknął między młodzieżą kapitan.
— Toziu, Toziu! — zadźwięczał obok Teodora Słabeckiego głosik kobiecy, — pójdź-że powiedz nam co o tej pannie, z którą żeni się twój przyjaciel.
I Laura Jedlińska cała zarumieniona na widok ukochanego kuzynka, wyciągnęła do niego rękę. Tozio z grzecznym ukłonem opuścił damy, którym asystował i przyjacielsko