Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 193.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie to nas wcale zdziwiło, że żenisz się z ceremonjałem zapowiedzi a nie za indultem, ale to właśnie, że się żenisz! — zawołano.
— A nadewszystko, że się żenisz z panną ubogą i nieznaną!
— Bo kocham! — odpowiedział z ironiczną emfazą Graba, sentymentalnie kładąc rękę na sercu.
Dieu de Dieu! qu’il est drôle! — zawołał Ordynat śmiejąc się na dobre.
— Wyborny!
— Istny pierwszy kochanek w tragedii, — wołano zewsząd.
— Ależ do diabła, jeśli się już wyrzekasz rozkosznego kawalerskiego życia, nie mógłżeś sobie przynajmniej wybrać żony bogatej?
Graba poważnie zapalił cygaro i ozwał się właściwym sobie pół-szyderskim tonem:
— Po pierwsze: największym posagiem kobiety jest piękność i rozum, tak mawiali przynajmniej praszczury; powtóre: ani sobie przypuszczajcie panowie, abym żeniąc się miał wyrzekać wesołego życia. I owszem, mam nadzieję, że dom mój liczniej i częściej niż teraz nawiedzonym będzie, bo otrzyma nowy powab przez obecność w nim pięknej kobiety.
I zaśmiał się ostro, przeciągle.
— Ale bo widzisz, — rzekł ktoś, — obecność kobiety zawsze jakoś krępuje nieco.
— Potrafimy się urządzić, — odparł Graba.
Tozio ujął go pod rękę i odprowadził trochę na stronę.
— Powiedz-że mi Kalikście, — rzekł, — jakże się to stało?
— Co? — zapytał Graba niby nie rozumiejąc.
— No to, że się żenisz?