Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 011.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie poznałaś mnie droga żono! — rzekł śmiejąc się mężczyzna i wyciągnął ku niej ramiona.
Kamila wpatrzyła się w niego osłupiałym wzrokiem i cofając się wyjąkła:
— Boże! co to jest? cóż to za zmiana?
— O! i cóż w tem ważnego? — rzekł niedbale i z uśmiechem postępując ku niej mężczyzna, — nie poznałaś własnego męża, a on nie ma ci tego wcale za złe. Uspokój się i usiądź, a wytłumaczę ci całe zjawisko, które zresztą na honor nie ma w sobie nic dziwnego ani ważnego!
To mówiąc, wysunął z szerokiego rękawa szlafroka bardzo białą chudą rękę, ujął nią delikatnie rękę Kamili i wprowadziwszy do kozetki, na której przed chwilą siedziała, rzekł z ukłonem.
— Usiądź moja droga i ja usiędę, bo prowadzenie konwersacji w stojącej postawie jest niedogodnem, zwłaszcza gdy rozmowa długo się ma przeciągnąć.
Kamila usiadła automatycznie, jednostajnie, osłupiałym wzrokiem wpatrzona w twarz męża. On usiadł naprzeciw niej w fotelu, oparł się wygodnie, popatrzył na nią przez chwilę w milczeniu i zaczął mówić:
— Nie poznałaś mnie przed chwilą, kochana żono, lubo na honor jestem tym samym Kalikstem Grabą, który o miłość twą ubiegał się przez kilka miesięcy, i któremu wczoraj zaprzysięgłaś na wieki serce twe i wierność małżeńską, z dodatkiem posłuszeństwa winnego od żony mężowi. Wszakże nie mam ci za złe, żeś nie wierzyła oczom swym, dziś mnie ujrzawszy, bo dotąd widywałaś mnie w masce fizycznej i moralnej i nie dziw, że gdy ją zdjąłem, patrzyłaś na mnie tak, jak gdybyś mnie pierwszy raz widziała. Komiczne to jest w istocie, to też śmieję się z tego i radzę ci, abyś tak samo czyniła.