drzwi Michałka, aby jak najspieszniej obudzono panią Grabinę, bo matka jej została rażona apoplektycznym atakiem.
Na dziedzińcu pięknego i obszernego domu, w którym mieszkał Ordynat Zrębski, stała budowa, której znaczenie trudnoby z pewnością na pozór określić. Murowane ściany jej były starannie pobielane, a jedyne, ale bardzo szerokie i ozdobne drzwi, miały w koło medaljony owalne gipsowe, na których wyryte były konie prześcigające się w pełnym biegu lub wyrywające się z rąk trzymających je lokajów. Wysoko umieszczone, okrągłe, o zwierciadlanych szybach okna, ozdobione były takiemiż medaljonami, wyobrażającemi amazonki stojące na koniach. Wszystkie razem medaljony połączone były z sobą rzeźbionemi girlandami z laurowych i dębowych liści.
Wnętrze budowy tej przedstawiało jeden duży salon, więcej długi niż szeroki, z posadzką układaną w kwadraty i jak szkło lśniącą od wosku, ze ścianami pokrytemi obiciem, przedstawiającem różne konie i gonitwy konne. Pod jedną z ścian stały kozetki powleczone pąsową materją, takież fotele i niewielkie stoliczki z marmurowemi blatami; pod drugą, były dwie obszerne zagrody z mahoniowych desek, wewnątrz obite kwiecistemi dywanami. W zagrodach tych stały dwie prześliczne klacze, jedna angielskiej, druga tureckiej rasy. Uzdy ich zrobione z pąsowej srebrem haftowanej wstęgi, przywiązane były do brązowych haków, nogi ich do kolan tonęły w cienkiej i drobnej, starannie oczyszczonej słomie. W mahoniowych rzeźbą ozdobionych żłobach złociło się najpiękniejsze ziarno, na jakie tylko zdobyć się