Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 126.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Graba poznajomił się z nim w cukierni, zaproponował mu najprzód partyjkę bilardu, przypomniał sobie, że znał jego ojca, a ze stryjecznym bratem żył w bliskich stosunkach zagranicą, następnie pochwycił młodzieniaszka w objęcia, nazwał po imieniu Władkiem i zaprosił do siebie na objad, i nie tylko na jeden objad ale na wszystkie objady, które mu przyjdzie zjadać w M.
— Borel nie źle jeść daje, — mówił, — ale ja mam też wyśmienitego kucharza, bądź-że więc łaskaw jadać u mnie bez ceremonji, wszak ze stryjecznym bratem twoim żyliśmy w wielkiej przyjaźni. A może znajdujesz się w ambarasie pieniężnym, — dodał zcicha, — zwyczajnie jak to bywa w mieście z przyjezdnymi, powiedz szczerze, kieszeń moja otwarta dla ciebie.
Władzio, który czuł jeszcze przy sercu wszystkie pieniądze dane sobie przez papę na różne opłaty, musnął wąsik, który mu zaledwie dopiero rosnąć zaczynał i odpowiedział siląc się na swobodę układu i wyrażeń swego nowego znajomego:
— Dziękuję ci, cher ami, ale miałem w tym roku znakomity urodzaj w moim majątku i właśnie przed kilku dniami rządca wręczył mi kilka tysięcy rubli, to jest część dochodu z mego majątku, z któremi właśnie tu przybyłem. Wyobraź sobie, że w tym roku kopa zboża wydawała po dwie beczki ziarna, a beczkę płacono po dwanaście rubli...
— Pst! Krezus z ciebie Władziu! — przerwał Graba. — Na honor, jesteś świetną partją, a z tym pięknym wąsikiem i temi hiszpańskiemi oczami jakie masz, zawrócisz głowę połowie panien tego świata!
Władzio musnął raz jeszcze rudawy wąsik, spojrzał w zwierciadło na swe siwe i nieco zezowate oczy i gwiżdżąc arję z Wolnego Strzelca, którą siostra jego popisywała się