Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

oczu na siebie ani zesmutnieć, ani stać się weselszą, ani poblednąć, ani brać rumieńca, ani spuszczać oczu, ani patrzyć śmiało w twarz ludziom.
Powinna być ona zawsze jednostajna, jak nakręcony zegarek, lub machina o całych kółkach i sprężynach. Zesmutniała? a więc w kimś zakochana. Poweselała? a więc robi się z niej trzpiotka i lekka kobieta. Pobladła? ma zmartwienia domowe. Nabrała rumieńców? znak widoczny próżniactwa i ordynaryjności. Spuszcza oczy? hipokrytka. Patrzy śmiało? kokietka. Rusza się żywo? brak dystynkcji. Chodzi powoli? brak ożywienia. Tak, tak, moja pani, żyjąc w prowincjonalnem mieście, a szczególniej zajmując w niem miejsce, jak to mówią, na świeczniku, trzeba bardzo uważnie pilnować oczu swoich i ruchów i cery, i wszystkiego co składa całość osoby, bo inaczej, niech cię sam Bóg chyba i wszyscy Jego Święci i Błogosławieni strzegą od ludzkich języków.
Pani Celina Klońska zesmutniała. Stało się to faktem oczywistym, udowodnionym jej zamknięciem się w domu i temi dwiema malutkiemi, błyszczącemi łezkami, dojrzanemi przez kogoś tam pod koronkową woalką. Fakt ten związał się z dwoma innemi i utworzył z niemi szereg faktów, w logicznym porządku wiążących się z sobą. A najprzód faktem łączącym się z zesmutnieniem pani Klońskiej, był widoczny i wyraźny fakt zesmutnienia, a raczej sposępnienia jej męża.
Stanisław Kloński bywał wprawdzie w towarzystwach, męskich szczególniej, ale zaszły w nim zmiany uderzające oczy ludzkie. A najprzód utracił całkiem prawie swą swobodę, kawalerską wesołość, rzadko przynajmniej ją odzyskiwał i najczęściej milczał wśród najgwarniejszych rozmów. Niekiedy miał minę człowieka myślącego wcale o czem innem, niż o tem, co go otaczało, chodził prędko po salonie, w którym koledzy grali w karty, potem nagle przystępował do jednego z zie-