Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 140.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ah! chere Melle Ryta, que j’ai de plaisir, że panią spotykam.
Ryta zimno podała jej rękę i uprzejmie powitawszy księgarza, rzekła:
— Przyszłam prosić pana o świeżo wyszłe w Niemczech lekcje Vogt’a o wychowaniu i pracy kobiet, i o parę powieści angielskich Dickens’a. A także zabiorę teraz polską Illustrację, którą musiałeś już pan otrzymać z poczty dla mnie.
— Nieznośna pedantka! — szepnęły do siebie dwie panie wyszedłszy na ulicę.
O ile księgarz chwalił i lubił Rytę, o tyle modniarki i sklepowi w magazynach nowości ganili ją i nazywali skąpą. Nie wiadomo dla czego tak było, bo panna Słabecka ubierała się zawsze bardzo ładnie i gustownie, z tą tylko od innych pań różnicą, że nie zawieszała na swej osobie mnóstwo paciorków, wstążeczek, aksamitek i błyskotek, w których wyglądały jak noszone za procesją ołtarzyki.
Nie lubił też Ryty pan Graba i nazywał ją bas bleu, przemądrzałą i tym podobnie. Nazywał ją zaś tak po cichu i wtedy, gdy Tozio nie mógł go słyszeć, bo kiedy raz w obecności jego ośmielił się zażartować z Ryty, brat jej zarumienił się i rzekł stanowczo:
Mon cher, jeśli jakikolwiek cenisz stosunek ze mną i nie chcesz go utopić „w zapomnieniu fali,“ racz nadal z należnem uszanowaniem odzywać się o mojej siostrze.
Uważano zresztą ogólnie, że Tozio okazywał szczególniejsze przywiązanie dla siostry połączone z rodzajem szacunku. W obecności jej nigdy w karty nie grywał, za to gdy jej nie było, odpłacał to sobie podwójnie zawziętą grą. Zamieszkał w jednym domu z matką i powiedziano, że uczynił to na prośby Ryty, miał tam dwa osobne pokoje, w których przyjmował niekiedy kelegów, ale kawalerskie wieczorki dawał