Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 159.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc wydam ci weksel potwierdzony przez pana marszałka B...
— A czemuż i nie przez samą panią szambelanowę także?...
Tozio przygryzł usta, zakaszlał i milczał długo.
— Bo widzisz, — ozwał się po chwili, — gdybym powiedział mojej matce, że wziąłem od kuzynek klejnoty i zastawiłem je, siostra moja dowiedziałaby się o tem także...
— A więc i cóż ztąd, jakby się siostra pańska o tem dowiedziała?
Tozio zarumienił się nagle, zawahał, a w końcu wyrzekł:
— Wstydzę się jej!
Stary żyd patrzył nań długo, potem podniósł wzrok na Klońskiego.
— Cóż tak przypatrujesz się nam, jakbyś nas pierwszy raz widział? — zapytał Tozio.
— Patrzę, — odparł żyd, — że panowie jesteście do siebie dziwnie podobni... tylko, że pan masz siostrę, której się wstydzisz, a pan Kloński żonę. Doprawdy, to zabawne, ha, ha, ha!
Stanisław zrobił gwałtowne poruszenie, ale powściągnął się i siedział znów nieruchomie.
Milczeli wszyscy długo, żółte światło dopalającej się łojówki nagłe błyski i cienie rzucało na twarze młodych ludzi posępne i zarumienione upokorzeniem, i na siwobrodą, siwowłosą pokrytą aksamitną jarmurką głowę żyda patrzącego przed siebie z tryumfującą obojętnością i nucącego sobie pod nosem:
— Bim bum, bim bum bum.
— Czy skończyłeś już swoją piosenkę? — ozwał się niecierpliwie Tozio.