Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 171.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dziejko! — zawołał gość i zadeklamował: — „Serce nie sługa, nie zna co to pany!“
— Zkąd-że w panu ta pewność?
— Sam na własne oczy widziałem, jak pani Klońska jechała wczoraj karetą, a za nią pędził Ordynat w tilbury.
— Mogło to być wypadkiem.
— Ale gdzie tam wypadkiem! Pani Klońska wyglądała ciągle przez szyby karety i patrzyła czy za nią jedzie Ordynat, a gdy go już zobaczyła, uśmiechnęła się i dała mu jakiś tajemniczy znak ręką. Biedny Stasisko musiał gdzieś być na ulicy i widzieć to, poczem pewnie śledził ich i znalazł na kompromitującej schadzce.
— I pan to wszystko sam widziałeś?
— Daję na to słowo uczciwego człowieka, że widziałem na własne oczy i więcej jeszcze widziałem: oto, że Staś chodził wczoraj na Nadrzeczną ulicę. A pocóżby tam chodził, jeśli nie dla śledzenia tych państwa, którzy właśnie jechali w kierunku Nadrzecznej ulicy?
Kamila wzruszyła ramionami i umilkła.
Jodek począł prawić o różnych innych nowinkach miejskich, od czasu do czasu spoglądając na zegar, czy nie nadchodzi godzina siódma, to jest zwykła pora objadowania państwa Grabów. Kamila słuchała go z założonemi na sukni rękami, jak zwykle spokojna, patrząc gdzieś w przestrzeń, zda się oderwana od wszystkiego, co się wkoło niej działo.
— Będziemy mieli nową rodzinę zamieszkującą w M, — paplała papuga w ludzkiej postaci, — przyjechała przed trzema dniami marszałkowa X. z dwoma synami i ma mieszkać tu aż do lata, to jest trzy, a może i cztery miesiące. Jest to bogata wdowa, ma tu różne sprawy majątkowe, procesa i t. p., a może też chce trochę świata pokazać synalkom. Jeden z nich ma lat ośmnaście, śliczny brunecik, drugi