Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 172.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kończy dwudziesty rok, wysoki blondyn. Młodszy ma imię Edzio, Edmundek, starszy Oleś. Zabawna to familja, słowo uczciwego człowieka. Synowie już pod wąsem, a trzymają się fartuszka mamy jak dzieciaki, nie stąpią bez niej ani kroku. Mąż pani zapoznał się z nimi, nie wiem już jakim wypadkiem i był u nich właśnie wtedy, gdy i ja byłem. Słyszałem jak zapraszał ich do siebie, a oni odpowiedzieli spuszczając oczy niby panienki: — „Jak mama będzie u pana, to i my będziemy.“ — Nieprawdaż pani, że to śmieszne, a przytem i dziwne, bo majątkowo te chłopcy bynajmniej od matki nie zależą, posiadają znaczny fundusz po ojcu.
Kamila zwolna zwróciła wzrok na opowiadającego i rzekła:
— Więc mąż mój był już u panów X?
— Był pani.
— I zaprosił ich do siebie?
— O, i nadzwyczaj uprzejmie! tak jak on umie, a bez komplementu, nikt nie ma tak ujmującej, zachwycającej grzeczności, jak pan Graba.
Pytania Kamili były na pozór obojętne, jednak w oczach jej zagorzał przy nich posępny blask.
Nadszedł Kalikst Graba.
— Oho! — zawołał wchodząc, — pan Jodek sam na sam z moją żoną? Proszę! Obawiam się, abym nie dostał gorączki nerwowej z zazdrości, jak ten biedak Kloński!
Jodek rozśmiał się na całe gardło z konceptu.
Kamila została nieruchoma i milcząca jak wprzódy.
Graba począł rozmawiać z Jodkiem i żartować, wydawał się w doskonałym humorze.
Tymczasem zegar wskazywał siódmą godzinę.
— Objadujesz z nami, Jodek? — zapytał gospodarz domu.