Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 230.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Boże wielki! cóż się stanie? co się stanie?
Tego samego wieczoru pani G. przyjechała do domu córki, która z wypogodzoną twarzą spotkała ją i zaprowadziła do małego, ślicznego pokoju pełnego kwiatów i książek, ocienionego zielonemi firankami u okien, zasłanego miękim dywanem.
Pana Graby w domu nie było.
Pani G. obejrzawszy przeznaczony dla niej pokój, wsparta na ręku córki, zaczęła przechadzać się po całem mieszkaniu.
W cichych obszernych salonach paliły się lampy przyćmione misternie wyrabianemi umbrami, na stołach pięknie oprawne albumy lśniły stalą i srebrem i rzucone gdzieniegdzie dzienniki, wabiły drukowanem echem z odległych światów. Fortepian milczący stał otwarty błyszcząc także pozłotą brązów, a z przedpokoju dolatywały niekiedy gwarne, choć tłumione głosy służby i dźwięk srebra, którem zastawiano stół w przymkniętej sali jadalnej. Pani G. patrzyła w koło siebie zamyślona, wzrok jej przechodził od złoconych szlaczków obicia, obiegających ściany pod sufitem, do mebli mięko wysłanych i ślizgich kwadratów posadzki. Czoło jej było zmarszczone i zaciśnięte usta. Spojrzała na córkę. Kamila szła obok matki patrząc na nią, usta jej uśmiechały się, ale w oczach paliły się gorączka boleści i obawy.
— Czegoś ty taka blada, Kamilo? — zawołała pani G.
Kamila zadrżała lekko.
— Jam blada? — powtórzyła spokojnym głosem, — może dla tego, że mnie dziś głowa boli.
Pani G. stanęła i patrzyła na nią długo, badawczo, nagle wyciągnęła ku niej ręce i zawołała:
— Dziecko moje! ty coś ukrywasz przedemną!
Głuchy jęk wydarł się z piersi Kamili, ale w mgnieniu oka odzyskała całą przytomność i wolę, ujęła rękę matki,