Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 243.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jak dziwnemi są te towarzystwa, jakie niekiedy zbierasz u siebie, ile obecność towarzystwa takiego dziwniejszą jeszcze będzie wtedy, gdy w domu twoim słaba i zmęczona jest stara kobieta... matka twojej żony...
— Po raz drugi zapytuję się: cóż ztąd? — niecierpliwie zapytał Kalikst.
— Cóż ztąd? — odpowiedziała Kamila hamując się z całej mocy, — pytasz: cóż ztąd? ależ matka moja zapyta mnie, co znaczą te hałasy, co znaczy ta zabawa, o której ja żona twoja, gospodyni domu, nic nie wiedziałam? co jej na to odpowiem?
— Co sama zechcesz, ja się w to nie wdaję, jestem panem w moim domu, a jeśli to co czynię nie podoba się matce twojej, może wrócić do siebie.
W tej chwili za drzwiami pokoju przedzielającego buduar od sypialni pani G., dał się słyszeć lekki szelest.
Kamila drgnęła i obejrzała się, ale widząc drzwi zamknięte, zwróciła się znowu do męża.
— Czy ty nie masz ani trochę litości, ani trochę sumienia, Kalikście? — rzekła. — Czy ci nie dość tego, żeś złamał, zniweczył na zawsze życie moje? czy chcesz jeszcze odebrać mi tę jedną miłość moją, to jedyne moje szczęście na ziemi? czy chcesz zabić moją matkę?
— Za kogoż mnie bierzesz, piękna tragiczko? — zaśmiał się Kalikst. — O ile przypominam sobie, miałem już zaszczyt powiedzieć ci raz, że nie jestem żadnym ukrywającym się pod podobnem mianem rozbójnikiem. Ja miałbym zamiar zabijać kogo? a to mi na co? Wyobraźnia twoja przedstawia mnie sobie w zbyt czarnych kolorach!
— O, nie szydź, błagam ciebie, nie szydź teraz! — zawołała Kamila, a pierś jej podniosła się łkaniem gwałtownem, — wszak szyderstwo twoje znoszę zawsze w mil-